Przepraszam, że tak krótko. Na Boże Narodzenie pojawi się następny rozdział, tym razem o wiele dłuższy :)
CZĘŚĆ II
To
jakiś kiepski żart… Przecież ta lalka nie przyszła od tak do mojego domu i nie
położyła się na mojej szafce. Wzięłam ją i jednym ruchem wrzuciłam do kosza. To
już pierwsza? Nie ma to jak porządnie się wyspać… Przetarłam ponownie oczy i weszłam do łazienki.
~ To już nie jest śmieszne…
Na umywalce leżała lalka, spojrzałam w stronę kosza i
otworzyłam go, aby upewnić się, że na pewno tam leży. Uszczypnęłam się. Nie, już nie spałam, a lalki
nie było… Zamknęłam drzwi do łazienki i zeszłam na dół.
~ Bardzo śmieszne Meg…
~ O co Ci znowu chodzi?
Moja siostra najwyraźniej nie miała o niczym pojęcia, więc
nie pytałam dalej. Usiadłam na krześle i podkuliłam nogi. Coś jest nie tak…
~ Jukki, to twoje?
Meg podała mi szmacianą laleczkę a ja odruchowo wstałam i
cofnęłam się, przewracając krzesło. Siostra rzuciła w moją stronę lalkę i
popatrzyła na mnie jak na wariatkę. Odsunęłam się od tego cholerstwa i wróciłam
do pokoju, nie wytrzymam w tym domu ani chwili dłużej…
To zaczyna robić się co najmniej dziwne… Przecież to
cholerstwo nie mogło sobie od tak wstać i zacząć spacerować po domu… Spokojnie…
Przecież to musi dać się jakoś racjonalnie wytłumaczyć. Po dłuższym
przemyśleniu uznałam, że po prostu za dużo słodyczy jak na jeden dzień. Ubrałam
szybko pierwsze lepsze jeansy i nałożyłam luźny sweter.
Wyjdę z domu, dotlenię się i wszystko będzie okej. Tak pomyślała by każda normalna osoba. Ja
niestety zaczynałam popadać już w paranoję. Jest dopiero druga, mam jeszcze
prawie dwie godziny, a nie widzi mi się chodzenie samej po mieście. Otworzyłam
swoją torbę i zasłoniłam sobie ręką usta. Ledwo trzymałam się na nogach.
~Nie… To jakaś paranoja.
Wyrzuciłam laleczkę z mojej torebki i popatrzyłam na nią
chwilę, upadła na trawnik przed jakimś domem. Boże, niech przyczepi się do
kogoś innego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz